czwartek, 22 września 2022

Najsmutniejszy sklep bożonarodzeniowy

Najsmutniejszy sklep bożonarodzeniowy odwiedziłem dosłownie kilka tygodni temu. Na początku, kiedy dostrzegłem kolorowe światła i  napis z daleka obwieszczający nową działalność na Via del Corso w Rzymie ucieszyłem się. Kiedy jednak wszedłem do środka i zacząłem się rozglądać, to powoli  powoli do mnie docierało, że tutaj jest coś nie tak. Rozglądam się po różnych, mieniących się barwami ozdobami związanymi z Bożym Narodzeniem i nie mogę w żaden sposób znaleźć o  Bohatera tego wydarzenia  czyli Jezusa, który  narodził się w Betlejem. Nigdzie niewiadać ani Maryi ani Józefa, ani  też nawet woła czy osła. Po dłuższym przyglądaniu się dotarło  do mnie, że tam po prostu stworzono jakiekolwiek ozdoby i  zabawki,  które jednak nie mają nic wspólnego z Narodzeniem Jezusa. 






niedziela, 21 lutego 2021

Karpacz w dobie pandemii

 A jednak zima dominuje. W tym roku w Karpaczu nadal obowiązują ograniczenia, lecz ludzi od12 lutego wyraźnie przybyło. Puste hotele i ośrodki zaczęły budzić się z pandemicznego snu.  Bezludny deptak okazał się w jakimś stopniu miernikiem turystów i to nie ze względu na restauracje bary i kawiarnie nadal serwujące tylko na wynos, lecz z powodu ilości klientów zmierzających do Biedy (czyt. Biedronki). 








piątek, 7 lutego 2020

Karnawał w Wenecji

Dotarłem na dworzec kolejowy Wenecja – Santa Lucia korzystając z tzw. vaporetto – czyli łódki obsługującej transport publiczny. Za jedyne 8 euroJ ( w Rzymie bilet kosztuje 1,5euro). Ponieważ pięknie świeciło słońce i miałem jeszcze dobrą chwilę do odjazdu pociągu, więc pomimo posiadania przy sobie olbrzymiej walizki pokręciłem się trochę w pobliżu stacji. Żal było wyjeżdżać. Tym bardziej, że od następnego dnia rozpoczynał się karnawał wenecki. Poniżej wrzucam kilka fotek tradycyjnych masek karnawałowych z Wenecji. Niestety żadnej nie kupiłem. No trudno, wszędzie nie można być, więc czas pożegnać miasto Marco Polo. Dopiero na dworcu uświadomiłem sobie, że znowu jest jakiś strajk (scioppero) i z trwogą spojrzałem na rozkład odjazdów. Mój pociąg odjeżdżał jednak o czasie. Zostawiam więc za sobą kilka dni pobytu w Wenecji. Największe zdziwienie? Otóż nie ma tu samochodów ani nawet motorowerów, więc jest po prostu cicho i wszędzie się chodzi pieszo.No chyba, że trzeba gdzieś dalej się ruszyć, stąd są do dyspozycji vaporetti. Mankamentem na pewno jest fakt, że trzeba pomyśleć o zakupach, towarze do sklepu nie wspominając już o śmieciach. Ale jak widać wenecjanie świetnie sobie z tym radzą. 







Kilka propozycji masek karnawałowych, które można tu spokojnie pooglądać i oczywiście kupić. 






Nie mogę zapomnieć o słynnym spriztu...tu w wersji gorzkiej z campari wysączonym w Marco Polo Ristorante:) oraz klasyczne z aperolem

A na koniec kilka fotek o zachodzie słońca






wtorek, 27 lutego 2018

Zima zła

Zima zła zawitała do Rzymu. Ostatnio była tu widziana w 2012r. no i od wczoraj panoszy się na ulicach. Dużo śniegu, a na dodatek mróz i chłód. Na szczęście pojawiło się słońce i przy błękitnym niebie nie wygląda to aż tak strasznie dla mnie. Niestety dla Rzymian jest to już klęska żywiołowa.
Zamknięte szkoły  i uniwersytety. Autobusy zredukowane, jeździ jedynie metro. Generalnie mamy do czynienia z popłochem przed zimnem i śniegiem. De facto, tam gdzie śnieg spadł, a słońce go nie rozpuściło ani nikt nie go nie posprzątał, pozostał w postaci zmarzniętych brył, na dodatek bardzo śliskich. Wczoraj o mało co, a poleciałbym na takim lodzie daleko...
Kilka fotek na taki zimowy, przypruszony śniegiem Rzym.











niedziela, 21 stycznia 2018

Impresje alpejskie

Nie lubię zimy. Pomimo tego, wybrałem się na krótki urlop w Alpy. Byłem już zmęczony naszą zimą szarą, mokrą, a w tym roku nawet mroźną. Dojazd do Bezau okazał się spokojny i po pierwszej nocy ukazał się moim oczom piękny widok gór z błękitnym niebem. I chyba ten widok, czyste powietrze i mnóstwo świeżego śniegu sprawiły, że mogłem znowu odkryć na nowo piękno zimowej aury.
Nareszcie porządnie się wyspałem. Inne powietrze zrobiło swoje i poczułem się od razu lepiej. Po pierwszych zachwytach postanowiłem poznać okolicę. Na pierwszy rzut kościół parafialny św. Jodoka. Potem odwiedziny w St. Gallen w Szwajcarii. Rzeczywiście drogi kraj. Naprawdę czysty. Katedra piękna i monumentalna. W pobliżu figura św. Otmara. 

W pobliżu warto zobaczyć Dornbirn oraz Bludenz, gdzie jest fabryka czekolady Milka. Sklep fabryczny nie jest zbyt tani, lecz oferuje także produkty drugiego gatunku w białej folii. Ileż to radości z niespodzianki! Nigdy bowiem nie wiadomo czy to będzie czekolada z nadzieniem ciasteczek oreo czy też klasyczna z orzechami laskowymi.  
Koniecznie trzeba też odwiedzić Jezioro Bodeńskie. Cudne, błękitne, głębokie i zimne.
Nie mogło się obyć bez wizyty w Księstwie Lichtenstein. Urocze, małe, niepowtarzalne. Kilka fotek wystarczy, żeby zrozumieć po co ludzie robią tysiące kilometrów do tych alpejskich siół.  Oczywiście latem tutaj wróciłem, więc koniecznie muszę pokazać urok tych miejsc w letnim słońcu. Praktycznie miejsce do wypoczynku całoroczne:)