niedziela, 17 marca 2013

Rzymianie od razu pokochali Franciszka

Dzień po wyborze kard. Bergoglio na Papieża wydawał się jakby jeszcze radośniejszy (nota bene świeciło piękne słońce). Niby wszystko wróciło do zwykłej rzeczywistości, to jednak wynik konklawe z jednej strony pozwolił odetchnąć (w końcu mamy Papieża), a z drugiej był zapowiedzią wielu niespodzianek (zaczęło się od imienia nowo wybranego następcy św. Piotra). Mój dzień zaczął się od udzielenia wywiadów (do jednej z polskich telewizji i do japońskiej). 


Potem na spacerze zauważyłem jak szybko rynek reaguje na potrzeby klienta. Oto w oknie "mojej" księgarni pojawiły się nie tylko gazety z fotografiami nowego Papieża, lecz także książki dotyczące życia jezuitów i franciszkanów. To było nie tylko dobre marketingowe działanie, ale też zwrócenie uwagi na dwie różne duchowości, których dziś wyrazem jest Papież Franciszek. Ponieważ jeszcze nie ma oficjalnej fotografii Ojca Świętego, więc wokół placu św. Piotra próżnia została szybko wypełniona zdjęciami z momentu ogłoszenia nowego Papieża. Towar schodził jak świeże bułeczki. Każdy chciał mieć podobiznę Papieża z Argentyny. Nie ważne czy mały obrazek czy duża fotografia. Tu na marginesie dodam, że już w dzień wyboru, a właściwie wieczorem były dostępne dla dziennikarzy wersje cyfrowe 8 euro za sztukę.

Pierwszy Angelus, czyli Anioł Pański z Papieżem był manifestacją radości i wiary. Dawno już tyle ludu nie przybyło na Plac św. Piotra (zresztą od momentu ogłoszenia abdykacji przez Benedykta XVI Rzym stał się w pewnym sensie po raz kolejny centrum zainteresowania i ściągał wokół siebie sporo ludzi). Od razu można powiedzieć, że Rzymianie pokochali Papieża Franciszka! Ileż radości, entuzjazmu i wdzięczności! Od małych dzieci, po dorosłych i starszych... każdy przyszedł, by go powitać, pozdrowić, pomodlić się z nim i za niego. Na zakończenie Franciszek życzył smacznego obiadu… takie proste, zwyczajne, niedzielne, ludzkie…


Wracając zatem do domu od razi poszedłem sprawdzić czy w lokalu HABEMUS PIZZA mają coś specjalnie pod nowego Papieża. Dwóch młodzieńców pracujących w pizzerii, Luca i Simone, powiedzieli mi, że jeszcze nie, lecz pewnie na okres letni pojawi się coś lżejszego, może jakaś pizza „Argentina”, lub „Tango”. Zobaczymy. Trzymam ich za słowo, a ponieważ mam blisko do tej knajpki, to nie omieszkam spróbować nowej wersji pizzy. Ponadto w jednym z moich ulubionych barów przy ul. Sergio I (nomen omen), na tablicy pojawiło się przywitanie Viva Papa Francesco! No przesympatyczne to jest!

Natomiast Msza św. na inaugurację pontyfikatu, to było przeżycie jedyne w swoim rodzaju. To, co mnie wzruszyło, to fakt, iż Papież najpierw objechał cały plac św. Piotra wypełniony szczelnie pielgrzymami, zatrzymywał się, pozdrawiał i błogosławił.

Innym szczegółem byli Braci Mniejsi – franciszkanie, którzy służyli przy ołtarzu. Prawie wszyscy byli z Alwerni ( pamiętam, jak czekano na Benedykta XVI na Górze Stygmatów św. Franciszka, lecz z powodu niepogody musiano odwołać wizytę). Teraz to spotkanie z następcą św. Piotra miało symboliczny charakter: Papież Franciszek i wokół niego franciszkanie. To było naprawdę piękne.

czwartek, 14 marca 2013

Biały dym

Siedzenie przed komputerem podczas ulewnego deszczu jest z pozoru całkiem przyjemnym zajęciem. Kiedy jednak po raz kolejny spostrzegłem się, iż zamiast pracować gapiłem się na podglądzie w komin zainstalowany na dachu Kaplicy Sykstyńskiej i uświadomiłem sobie, że w każdej chwili pojawić się może biały dym, ruszyłem na plac św. Piotra. I to była bardzo dobra decyzja.


Plac zapełniał się systematycznie ludźmi, którzy bez względu na aurę, uzbrojeni w parasole, peleryny i czapki, cierpliwie czekali na dym. Oczekiwanie wypełniała modlitwa, rozmowy oraz obserwowanie monitorów, na których widać było wyraźnie komin. Przebojem stała się nagle srebrna mewa, która usiadła sobie na daszku komina. Od razu wzbudziła zainteresowanie zebranych i ożywiła czas wyczekiwania. Przez jakieś dwadzieścia minut stałem sam. Potem natknęli się na mnie moi przyjaciele z Polski (dziennikarze). Od tego momentu czekaliśmy już razem pod egipską iglicą. Obok nas było sporo młodzieży, zwłaszcza skautów.


W związku z tym było i głośno i wesoło. Pomimo bruku plac św. Piotra systematycznie napełniał się wodą. Zatem nasze nogi były już zatopione prawie po kostki (prawie jak na polu ryżowym).To jednak nie przeszkadzało nam czekać. To było wyjątkowe oczekiwanie. Nikt się nigdzie nie spieszył. Wiedzieliśmy, że jeśli nie było dotąd żadnego dymu popołudniowego, to ten wieczorny może okazać się białym. I tak też się stało. Mewa odfrunęła i pojawił się gęsty biały dym o godz. 19.05. W tym momencie stojący na placu ludzie ruszyli w stronę Bazyliki, pod balkon. 


Robiło się coraz ciaśniej. Emocje rosły z minuty na minutę. Potem otwarły się drzwi balkonowe i nastąpiło słynne Habemus Papam. Problem jednak był ze zrozumieniem, kto został wybrany papieżem. Na szczęście moi przyjaciele byli przygotowani i od razu sprawdzili, że Bergoglio… to kardynał pochodzący z Argentyny. Zdziwienie, zaskoczenie! A potem imię: FRANCISCUS. Tu nastąpiła salwa radości!!! Krzyki, uściski, machanie czymkolwiek na znak radości. Dodatkową zagadką była dla nas obecność kard. Hummesa (brata mniejszego z Brazylii), który pojawił się obok nowo wybranego Papieża. 


Szaleliśmy z radości razem z wszystkimi. Niespotykane też dotąd było również powitanie Papieża i prośba o modlitwę skierowana do wiernych. Módlcie się za mnie. Pochylił się i modlił się z nami. Niby niż nadzwyczajnego: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu po łacinie. Cały plac ucichł i zamienił się w jeden olbrzymi chór modlitwy. Tego jeszcze tu nie było. Niesamowite. Ola płakała.

Po raz pierwszy w życiu mogłem być w takim historycznym momencie na placu św. Piotra. 


Czekając na wynik wyborów, zastanawiałem się czym kierują się ludzie przychodzący na kilkugodzinne wyczekiwanie ogłoszenia wyników. Muszę przyznać, że także i mnie udzieliła się trochę ta wyjątkowa atmosfera, jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna. Tu i teraz 13 marca 2013 r. Odczuwałem nie tylko radość, ale też i wdzięczność, że mogłem tam być i uczestniczyć w tym wielkim wydarzeniu. Co więcej, jak się okazało, był to dopiero początek pasma ciekawych wydarzeń i spotkań, które teraz mnie czekały.


Prosto z placu ruszyliśmy do Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, tzw. Sala Stampa (przy której kiedyś byłem akredytowany). Odbył się szybki Briefing poprowadzony przez ks. Lombardiego. Papież zapowiedział, że chce się spotkać z dziennikarzami (a przyjechało ich około pięciu tysięcy). Zmęczeni, lecz szczęśliwi postanowiliśmy uczcić wybór kard. Bergoglio na Papieża tradycyjną pizzą. Banalne zakończenie: to był dzień pełen wielkich wydarzeń i niezapomnianych wrażeń.

środa, 13 marca 2013

Dym czarny

Mamy za sobą pierwszy dzień obrad Konklawe. Na razie pierwszy dym był czarny. Pomimo wieczornej pory i złej aury komin jest dobrze oświetlony, więc dym widać gołym okiem, aczkolwiek wygrywają z naszym wzrokiem kamery operatorów telewizyjnych. Komentarzy i spekulacji przybywa. Teraz każdy doszukuje się gestów i słów, które mogłyby w jakiś tam sposób potwierdzać snute hipotezy dotyczące wyboru na papieża konkretnego i promowanego kandydata. Na szczęście na tym koniec, bo i tak nikt tego nie potwierdzi ani nie zaprzeczy. 


Drugi dzień Konklawe. Póki co mamy ponownie czarny dym (ten dopołudniowy) i strugi deszczu. Nagle przerywane są (przynajmniej we włoskiej telewizji) programy i mamy tzw. breaking news. Czyli informację na żywo prosto z Placu św. Piotra. Nota bene dzisiaj plac ten gości wielu turystów, pielgrzymów, dziennikarzy i zwykłych ciekawskich. Coś się przecież dzieje:) Zresztą balkon na przywitanie nowego papieża jest już przygotowany. Spodziewamy się następnego dymu po sesji popołudniowych głosowań. Jak będzie to dym biały, to potwierdzą nam to dodatkowo dzwony z Bazyliki św. Piotra. Na razie czekamy... A kto zgłodniał, to zapraszam na pizzę!

poniedziałek, 11 marca 2013

Będzie dym...

Podczas mojego tradycyjnego wieczornego spaceru zauważyłem, iż znowu wzmocniono bezpieczeństwo Watykanu i okolic. Roi się dosłownie od policjantów. Niektóre wejścia, wjazdy oraz oczywiście drogi i dojścia wewnątrz Watykanu, zostały zmodyfikowane tak, by zachować dyskrecję dla konklawe. Na dachach domów i kamienic pojawiły się "ambony", lecz zamiast zwierzynę do obserwacji zastąpi komin zainstalowany na dachu Kaplicy Sykstyńskiej. Jednym słowem będzie dym...



Wspomniani już kiedyś dziennikarze, zasiedli w swoich boksach i co rusz, to nadają bezpośrednie reportaże z ostatnich już godzin przed konklawe (tym razem mijałem polską telewizję publiczną). Całe miasto jest natomiast oblepione plakatami z podziękowaniem skierowanym do Benedykta XVI i jednocześnie pożegnaniem. Miły akcent. Zresztą na czas beatyfikacji Jana Pawła II miasto Rzym zrobiło podobnie i spotkało się to z dużym uznaniem.


Na placu św. Piotra oprócz prasy, radia i telewizji, spora grupa turystów, a także pielgrzymów. 

Dopiero co minąłem grupę języka portugalskiego, która pod przewodnictwem kapłanów modliła się żarliwe.

Jutro rano Msza św. o wybór papieża. Według niektórych HABEMUS PAPAM usłyszymy już w środę, a wg mnie w czwartek. Wkrótce się przekonamy.