poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Katedra?


Katedra? A skąd tu się wzięła? Kto ją finansuje? Kto jest budowniczym? Jak to w ogóle możliwe? Te i wiele innych pytań natychmiast rodzi się kiedy patrzy się na budowlę (wciąż niedokończoną), która powstaje nadal w Mejorada del Campo w pobliżu Barajas (lotnisko w Madrycie).












Powstawała na początku z majątku Justo Gallego. Dzisiaj nie ma już za co budować. Gdyby miał, twierdzi, to za 3 lata byłaby gotowa. On właśnie jest budowniczym tego kościoła. Patrząc powierzchownie z boku, można powiedzieć, iż to samowolka budowlana na wielką skalę i w dodatku zagranie na nosie władzom miasteczka. Budowla ma około 50 metrów wysokości i 20 metrów szerokości. A z drugiej strony sprawa delikatna. Justo ma już 89 lat na karku. Okazało się, iż w młodości był przez jakiś czas zakonnikiem, po jakimś czasie został usunięty ze względu na gruźlicę. Następnie jako osobiste wotum postanowił wybudować ten kościół dedykowany Matce Bożej z Pilar.



Ludzie potocznie mówią katedra, ale nie ma to oczywiście żadnego uzasadnienia (no może tylko i wyłącznie ze względu na rozmiary budowli). Naprawdę budowla robi wrażenie (jak widać poniżej na fotkach) nie tylko z powodu rozmachu, lecz przede wszystkim z racji na materiał budowlany i sposób budowy. Don Justo (tak go tu wszyscy nazywają) wykorzystał bowiem wszystkie te materiały, które normalnie nie są akceptowane do budowy, bo są krzywe, wybrakowane, chciałoby się powiedzieć, że buduje z materiałów z recyklingu. Można tam zobaczyć na wieży wszystkie możliwie najbardziej dziwacznie wykrzywione cegły i pustaki. Nie brakuje wokoło nawet plastiku. Nie znam się jednak na budownictwie, lecz gołym okiem widać, że coś tu nie gra. Można się tylko domyślać sytuacji niezręcznych między władzami miasta, zarządcami architektury itd. Niestety rola diecezji Alcalá de Henares wydaje się także ograniczona, wszakże mamy do czynienia z zupełnie prywatną inicjatywą osoby świeckiej. Mogę tylko wyobrazić sobie, iż odpowiednie "władze" odbijają sobie jak piłeczkę sprawę tego niedokończonego od 53 lat placu budowy. 

Osobnym wątkiem jest motywacja i pasja z jaką Justo poświęcił całe swoje życie i wszystko, co miał, by ta budowla mogła wzrastać. Sam mówi, że Napełnia nadzieją fakt, iż ma on za sobą sporo ludzi, którzy go wspierają i pomagają. Podczas wizyty widziałem nie tylko zaparkowane wewnątrz samochody (na zasadzie parkingu), ale również grupy młodzieży w ramach wycieczki szkolnej odwiedzających "katedrę". 

Nie chcę się tu mądrzyć na temat bezpieczeństwa, biurokracji i być może absurdu architektonicznego, lecz muszę przyznać, iż determinacja, oddanie, pasja i pracowitość Justa jest powalająca. Jeden człowiek zaczął to wielki dzieło (jakby na to nie patrzeć) i prawie przez całe swe życie robi tylko i wyłącznie to: realizuje swoją obietnicę, swoje marzenie, swój cel życiowy. Czy jego "katedra" przetrwa biurokratyczne przepychanki?


---------------------------------------------------------------------
La catedral de Justo: un futuro incierto de ladrillo y plástico

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz