poniedziałek, 30 listopada 2015

Halloween i po krzyku

Halloween miałem zobaczyć z bliska po raz pierwszy. Będąc w USA już w październiku zauważyłem, że przybywa przed domami i w sklepach coraz więcej dyń. Początkowo kojarzyłem je tylko i wyłącznie ze zbliżającym się Halloween. Okazało się jednak, że dynie oraz inne warzywa, owoce, kwiaty, zboża mają jednak symbolizować plony i związane są bardziej z jesienią i płodami rolnymi. Tym bardziej, że tego typu kompozycje i dekoracje były widoczne praktycznie wszędzie (na stole, przed domami, w kościołach). 

Obserwowałem nerwową i wręcz obsesyjną akcję zapobiegawczą przeciwko Halloween w Polsce. Byłem zatem ciekaw jak Halloween będzie wyglądać w USA. I... rozczarowałem się. Z tych wielkich zapowiedzi i opowieści snutych w polskich mediach niewiele się sprawdziło. Nie twierdzę, że nie było Halloween.  W telewizji zapowiadano marsze przebierańców, lecz zaznaczono, iż z powodów bezpieczeństwa nie wolno zakrywać twarzy. Moje doświadczenie było zatem wyjątkowo skąpe. Może to z powodu pogody? U nas padało mocno i nikt z dzieci nie przyszedł do nas po słodycze.
Jednak w innym rejonie dzieci uzbierały sporo słodkości. A następnie przekazały je do parafii. Stamtąd kartony z uzbieranymi łakociami trafiły do najbliższego więzienia.

Osobiście Halloween w USA będzie mi się kojarzyć raczej z dynią wykorzystaną na wszelkie sposoby w kuchni. Piłem piwo dyniowe, jadłem dyniową "szarlotkę", płatki owsiane o smaku dyni, ciastka i różnego rodzaju pieczywo oraz zupy i desery, nie wspominając już o jogurtach, serkach i mleczku do kawy o smaku i kolorze dyni. Po prostu dynia jest bohaterem jesiennego stołu.









piątek, 6 listopada 2015

Trzewikowy Róg czyli jak się rodzą legendy i mity

Trzewikowy Róg - tak sobie przetłumaczyłem zjawisko, które wśród tubylców nosi nazwę Shoes Corner. Jest to raczej odludne miejsce i gdyby nie znaki drogowe, to pewnie nikt nigdy by się tam nie zatrzymał. O co w tym wszystkim chodzi? Otóż od jakiegoś czasu (nawet górale nie pamiętają od kiedy), na skrzyżowaniu typu All Stop! (czyli wszyscy się zatrzymują obowiązkowo), zaczęły się pojawiać na poboczu drogi nr 231 różnego rodzaju buty. Niektóre z nich stare i zużyte, a inne całkiem w dobrym stanie (zależy od punktu widzenia). 


Próbowałem dowiedzieć się dlaczego ludzie wyrzucają tu buty? Czy to zwykła zbieżność? Po prostu ktoś je w tym miejscu wyrzucił z okna samochodu i pojechał dalej nie będąc przez nikogo zauważonym? A potem następni, zachęceni barwnym widokiem rozrzuconych wokoło butów, zaczęli tam dorzucać swoje? 


I dotąd pewnie się można ze mną zgodzić. A to właśnie w tym momencie pojawia się problem, gdyż niektóre z tych butów znikają... Tak! I nie wiadomo czy całymi parami czy pojedynczo? Kto je stamtąd zabiera? Kiedy odbywa się ten proceder? Według jakich kryteriów? Wszystko okryte jest tajemnicą. Przy następnej okazji postaram się je policzyć. Zobaczymy czy ich znowu przybędzie czy ubędzie. Ktokolwiek rozpozna na poniższych zdjęciach swoje buty, proszony jest o osobisty kontakt ze mną.