sobota, 24 października 2015

Pieskie życie

Pieskie życie oznacza zazwyczaj w języku polskim niski standard życiowy, a wręcz mizerny. I tak to w potocznym języku jest rozumiane. Mamy do czynienia często z krzywdą, wyrzeczeniem, a często z tak zwanym brakiem szczęścia w życiu. Nic, tylko kogoś pożałować.

Tym razem pieskie życie odnosi się do psów (samców i suk), których właściciele są zapatrzeni tak mocno w swoje czworonogi, iż traktują je prawie jak swoje pociechy.
I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ich troska o zwierzę przechodzi w przesadę i objawia się (wg mnie) skrajnymi zachowaniami, które nie respektują natury psów.

Przykładem może być nowy zwyczaj ubierania psów. Niejednokrotnie widziałem już biegające po ulicach Rzymu pieski wbite w prześmieszne skafanderki (na okres jesienno-zimowy, gdzie temperatura rzadko kiedy schodzi poniżej zera). Niektóre z nich są także  "obute". Cóż za widok!

Kilka dni temu zauważyłem, iż można zakupić dla swoich czworonogów ubranka na zimę oraz kostiumy na zbliżające się Halloween (zobacz ostatnie moje zdjęcie). Mamy różne wersje "kurteczek" z puchu, z bawełny lub też wersje bardziej wyszukane. W każdym kolorze i rozmiarze. 







Poniżej kilka fotek zaczerpniętych z bloga 
http://blog.apetete.pl/ubrania-i-buty-dla-psa-czyli-jak-przetrwac-zime/





środa, 14 października 2015

Wolność po amerykańsku

Pro Life  kojarzy się nam zazwyczaj z grupą kobiet w niekreślonym wieku, które pokrzykują pod szpitalem wykonującym aborcję itp. Przynajmniej z mediów wyłania się taki standardowy obrazek. Tymczasem miałem okazję zobaczyć w niedzielę 4 października manifestację Pro Life po amerykańsku.

Otóż w małej mieścinie w Hammond, Indiana wzdłuż głównej drogi stali ludzie w różnym wieku (młodzież i dorośli), którzy trzymali różnorodnego rodzaju plakaty z napisami antyaborcyjnymi i nawołującymi do szacunku do życia oraz do modlitwy.

Innym wymiarem akcji było rozdawanie w kościele butelek dla niemowląt w różnorakich kolorach, by można było je zapełnić dolarami. Pieniądze są przeznaczone na rzecz samotnych matek, które postanowiły urodzić i wychować dziecko. Byłem zaskoczony odzewem. Zbiórka ta tylko w zeszłym roku w jednej parafii katolickiej wyniosła ok. 6 tysięcy dolarów. Cała akcja miała prawdopodobnie jeszcze inne wymiary, lecz chciałem podzielić się tą obserwacją ze względu na świadome uczestnictwo i pokojowe nastawienie czy to manifestujących czy to odbiorców ich akcji.


niedziela, 11 października 2015

Na wsi

Zdarzają się w życiu zmiany, które potrafią przenieść nas z wielkiego miasta do wioski. Tym razem mnie to spotkało. Jak będzie? Zobaczymy. 

Pierwsze wrażenie jest pozytywne. Wokół domu wiele zieleni, drzew, sporych rozmiarów staw i dzikie gęsi. Ponadto skaczące żwawo wiewiórki oraz mnóstwo ptaków większych i mniejszych. Muszę się oswoić także z ciszą. To akurat jest miłe. Nie słyszę nawet silników samochodowych ani syren policji czy pogotowia ratunkowego. Mogę się wreszcie efektywnie wyspać, aczkolwiek rytmy wiejskie zmuszają mnie do wstawania o 6 rano. Hmm na razie daję radę. Zobaczymy co będzie w zimie. 

Dodatkową atrakcją jest fakt, że mam tu swoją własną stację benzynową. Serio! Jak się kończy paliwo, to gość przyjeżdża cysterną i dolewa do mojego zbiornika. Nie muszę przepłacać za reklamy i marketing. Sam wlewam ile potrzebuję i cenę mam niższą niż na jakiejkolwiek innej stacji. To jest niezmiernie wygodne.

Dzikie gęsi jeszcze nie odleciały wszystkie. Cóż znosimy się jakoś...bo zabrudzają swoimi odchodami całą trawę wokół stawu. W Chorzowie miałem gołębie, a tu gęsi...cierpliwości:)

Minusem jest fakt, że trzeba wszędzie dojechać samochodem (niestety nie poboczy, więc marsz wzdłuż drogi jest raczej niebezpieczny). I do kościoła i do apteki i po chleb i na pocztę. Już to kiedyś przerabiałem...ale tutaj przynajmniej mam wszystko płasko.

Miasto oferuje wiele wygód, o których tu na wsi, szybko trzeba zapomnieć. Myślę jednak, że ich brak nie będzie mi przeszkadzał w docenieniu plusów płynących z wiejskiego życia. 
A jak przyjdzie kryzys wiejski, to można zawsze uciec na parę godzin do miasta. 
Na razie jest dobrze wiejsko i swojsko (potwierdzam zdanie poety Kochanowskiego).